Czy można wygrać w ZUS-em… Można!

2019-07-26

9.3aPani Anna pracowała w biurze w Olsztynie. W 2016 r. urodziła córeczkę. Poszła na urlop macierzyński, po roku –  na urlop wychowawczy. Chciała go przerwać. Skontaktowała się z pracodawcą. Okazało się, że w trakcie jej nieobecności w firmie zmienił się prezes. Zarówno poprzedni, jak i obecny prezes byli nieuchwytni, a dokumentacja spółki zniknęła...

Informację o rezygnacji z urlopu wychowawczego Pani Anna wysłała do głównej siedziby firmy - w Warszawie. Korespondencja wróciła z adnotacją, że adresat się wyprowadził. Pani Anna wystąpiła więc bezpośrednio do ZUS zawieszenie urlopu wychowawczego oraz o wypłacenie zasiłku chorobowego w związku z ciążą. ZUS jednak dopatrzył się, że pracodawca od pewnego czasu nie opłacał składek w ogóle lub opłacał w niższej wysokości i… odmówił wypłaty świadczeń! Ale przecież to nie była wina Pani Anny. Ona była tylko szeregowym pracownikiem, a nie właścicielem spółki czy jej prezesem. Pani Anna zwróciła się do Państwowej Inspekcji Pracy. Ta w żaden sposób nie pomogła w rozwiązaniu problemu. Kobieta, wyczerpana długą batalią z urzędnikami, w głębokim poczuciu niesprawiedliwości, postanowiła walczyć o swoje prawa! Poprosiła o pomoc Senator Lidię Staroń. Okazało się, że osób pokrzywdzonych jest więcej. Dlatego Pani Senator zawiadomiła prokuraturę. Napisała także odwołanie od decyzji ZUS do Sądu. Wygraliśmy! Sąd nakazał wypłatę należnych świadczeń! W końcu trafią one do Pani Ani.