Wyrzucano ich z mieszkań, zabierano pieniądze… Długa walka Senator Lidii Staroń o sprawiedliwość, o członków SM „Sokolnia” w Sosnowcu – przyniosła pozytywny rezultat!

2019-02-25

Sokolnia podziekowanie.pdf Adobe Acrobat Reader DC 2019 02 25 18.48.45

Kilka lat temu członkowie SM „Sokolnia”, przerażeni tym co dzieje się w ich spółdzielni, zwrócili się do Pani Senator z prośbą o pomoc.

Czy można było sprzedać 25 mieszkań, 4 garaże i pomieszczenie użytkowe (murowane) o pow. 276 m2 za łączną cenę… 147.572 zł? Okazało się, że w tej Spółdzielni - tak. To nie była jedyna taka transakcja...

Spółdzielnia powstała w 1998 roku na bazie mieszkań zakładowych Kopalni Węgla Kamiennego Sosnowiec, później przejęła też zasoby z innych zakładów.

Pierwsze budynki zostały przejęte przez Spółdzielnię już po 1 czerwca 2000 roku – nieodpłatnie. Zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami Spółdzielnia zobowiązana była dokonać na rzecz członków, będących dotychczasowymi najemcami lokali mieszkalnych zakładowych, przydziału tych lokali i ustanowić na ich rzecz lokatorskie prawa do tych lokali. Tego jednak Zarząd Spółdzielni nie zrobił!

 

Początkowo kondycja finansowa Spółdzielni była dobra, jednak po kilku latach zaczęła się pogarszać. Władze spółdzielni sukcesywnie wyprowadzały jej majątek do prywatnej kieszeni: ustanawiały odrębną własność lokali na rzecz osób nieuprawnionych, podpisywały niekorzystne umowy, sprzedawały lokale i nieruchomości za ułamek wartości lub oddawały za darmo, fałszywie poświadczały w aktach notarialnych, że otrzymały zapłatę, nie dochodziły zapłaty za sprzedane nieruchomości… Dla przykładu: w kwietniu 2013 r. sprzedano 25 lokali mieszkalnych, 4 garaże i pomieszczenie gospodarcze murowane o pow. 276 m2 za łączną cenę… 147.572 zł! Co najgorsze, władze Spółdzielni sprzedawały lokale mieszkalne wraz z lokatorami posiadającymi prawo do ich „uwłaszczenia”. Pełnomocnikiem Zarządu został Ryszard S. W 2010 r. nabył ponad 30 nieruchomości będących własnością Spółdzielni, a zamieszkałych przez lokatorów – byłych pracowników przedsiębiorstw państwowych, których lokale przejęła wcześniej Spółdzielnia. Spółdzielnia przy tej transakcji była reprezentowana przez… nabywcę (czyli ta sama osoba była pełnomocnikiem spółdzielni), a więc doszło do zawarcia umowy „z samym sobą”! Ponadto, umowa została zawarta mimo braku ważnej uchwały walnego zgromadzenia, do tego w sposób bezwarunkowy w sytuacji, gdy w „uwłaszczenie” przysługiwało lokatorom poszczególnych lokali i to na mocy uchwał Walnego Zgromadzenia! Spółdzielnia wyłudzała też od mieszkańców zapłatę za „wykupienie lokali”, które sprzedała już komuś innemu! Sprzedawała też udziały w nieruchomościach, pomimo wcześniejszego wyodrębnienia w nich samodzielnych lokali mieszkalnych. Finalnie, władze Spółdzielni doprowadziły ją do bankructwa.

Członkowie Spółdzielni byli wyrzucani z mieszkań, żyli w ciągłym stresie i strachu przed utratą dachu nad głową. Nabywcy lokali działali jak czyściciele kamienic: podwyższali czynsz do kwot horrendalnych, zamurowywali okna… Niektórzy nie widzieli wyjścia z tej sytuacji – dwie osoby popełniły samobójstwo…

Szukali pomocy wszędzie, pomocną dłoń wyciągnęła do nich dopiero senator Lidia Staroń. Pierwsze pismo do Prokuratora Generalnego w tej sprawie senator złożyła w grudniu 2015 r. Skutecznie poprosiła o nadzór nad postępowaniem dotyczącym bezprawnej sprzedaży m. in. ponad 850 mieszkań stanowiących własność Spółdzielni. Potem były kolejne pisma i rozmowy. W tym prośba do sądu o przyspieszenie spraw dotyczących unieważnienia aktów notarialnych. Długa batalia o członków spółdzielni przyniosła w końcu pozytywny skutek. Dzięki działaniom Pani Senator toczą się sprawy karne przeciwko byłemu Zarządowi Spółdzielni, Radzie Nadzorczej i Ryszardowi S. Powołano także zespół prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Katowicach Pionu Sądowego, który działa cały czas, sukcesywnie wnosząc pozwy na rzecz Spółdzielni i lokatorów przeciwko nabywcom lokali. Zapadają korzystne wyroki, mieszkania wracają do prawowitego właściciela, a spółdzielcy mogą w końcu spać spokojnie!