Ciemna strona „polisolokat”…

2018-01-25

polisolokaty2Senacka Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji podjęła prace legislacyjne mające na celu uregulowanie problemów z tzw. polisolokatami.

„Zwracam się do Pani z naprawdę wielkim problemem , mianowicie przed 3 laty zostałem oszukany przez Bank. Zaproponowano mi formę oszczędzania pieniędzy przez okres 15 lat jak mówiono na zasadzie lokaty, gdzie każdego miesiąca z mojej pensji, pobierano kwotę 500 złotych. Dodatkowo przy podpisaniu umowy pobrano ode mnie 5000 złoty na poczet obługi lokaty.. Po trzech latach zostałem poinformowany, że sprzedana oferta przez bank to tak naprawdę polisa Towarzystwa Ubezpieczeniowego, która prawdopodobnie nie przynosi żadnych zysków a klienci, którzy kupili ofertę wyżej wymienionego towarzystwa zamiast oszczędności ponoszą straty. W moim przypadku jest to strata w wysokości około 9000 złotych… Ja mając 28 lat staram się być uczciwym człowiekiem, pracować i zarabiać na własne utrzymanie. Nie spodziewałem się, że w demokratycznym państwie zostanę okradziony z moich własnych pieniędzy przez bank... Nie mogę pozwolić sobie na stratę tak dużej kwoty ponieważ zgromadzenie jej kosztowało mnie i moich rodziców wiele wyrzeczeń. Nadmieniam, że otrzymuję niezbyt wysoką pensję z której pobierana zostaje kwota 500 złotych miesięcznie przez Bank oraz opłacam własne studia... Właściwie pozostaje na utrzymaniu rodziców… Proszę o pomoc w odzyskaniu moich własnych pieniędzy, ponieważ nie oczekuję od Państwa żadnych zapomóg, chcę odzyskać swoje oszczędności…”

To jedna z historii ludzi, którzy podpisali umowy na polisolokaty i na tym stracili…  Podobnych historii jest niestety wiele…  

Bank wprowadzał klientów w błąd, proponując im grupowe ubezpieczenia na życie z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym (UFK), co powszechnie nazywa się polisolokatami.                        

W Raporcie Rzecznika Finansowego jednoznacznie wskazano, że UFK praktycznie nie dawały klientom szans na zarobek, a poziom ich skomplikowania był tak wysoki, że nie powinny być oferowane przeciętnemu konsumentowi. Ewentualne zyski pochłaniane były przez liczne opłaty: za zarządzanie, opłaty operacyjne, opłaty aktywacyjne od każdej składki, za ryzyko czy za konwersję.

Najwięcej kontrowersji wzbudzały opłaty likwidacyjne. Okazało się, że chcąc przed wygaśnięciem produktu zerwać polisolokatę i wycofać swój kapitał, klient w różnych firmach tracił nawet 90 proc. środków z tytułu opłaty likwidacyjnej. Jeszcze większy problem polegał na tym, że często myślał, że zawiera umowę o lokatę, a nie polisolokatę, nie wiedział zatem, że nie może zerwać umowy przed czasem, inaczej straci niemal wszystkie swoje pieniądze. A umowy zawierane były często na 10, 15, a nawet 30 lat.

Z danych wynika, że podobne umowy na życie z UFK zawarło kilka milionów Polaków.

Zarówno Senator Lidia Staroń, jak i Rzecznik w ramach senackiej Komisji Praw Człowieka Praworządności i Petycji (której Pani Senator jest członkiem) rozpoczęli prace, które mają na celu pilną likwidację narosłej od lat patologii oferowania produktów o charakterze typowo inwestycyjnym, z symboliczną częścią ochronną. Klienci muszą mieć jasność, że umowa ubezpieczenia nie służy inwestowaniu często celowo mylonego z oszczędzaniem, a przede wszystkim ochronie na wypadek nieszczęśliwych zdarzeń.

Prace mają także na celu pomoc w zwrocie utraconych pieniędzy...